Menu Zamknij

TRWA SERIA REMISÓW

Jest jeden, dość duży, pozytyw po dzisiejszym spotkaniu w Polkowicach – Olimpia nie przegrała od ośmiu ligowych kolejek. Druga strona medalu jest taka, że to już czwarty remis z rzędu i kolejny mecz po straconej bramce z rzutu karnego. Koniec końców powtarza się scenariusz z 3 sierpnia i Olimpia dzieli się dziś punktami z Górnikiem Polkowice.

Mecz zaczął układać się pod dyktando Związkowych. Już w 3 minucie spotkania rzut rożny egzekwował Szuprytowski, który posłał bardzo nieprzyjemną piłkę dla bramkarza. W gąszczu zawodników odnalazł się Kuczałek i był bardzo bliski skierowania piłki do siatki, ale jego strzał głową minimalnie minął poprzeczkę.

Kilka minut później ponownie futbolówkę układał sobie Szuprytowski, tym razem był to rzut wolny i znowu zrobiło się gorąco w polu karnym polkowiczan. Po interwencji obrońców piłka opuściła pole karne, a Przemysław Brychlik dostrzegł opuszczoną przez golkipera bramkę i złożył się do efektownej przewrotki, lecz bramkarz Górnika zdołał w ostatniej chwili wrócić między słupki.

W 17 minucie Górnik był bliski zdobycia bramki. Dośrodkowanie z prawej strony boiska, uderzenie głową z ostrego kąta pod nogami skaczącego Madejskiego i w ostatnim momencie Tomasz Lewandowski wybija piłkę z linii bramkowej.

Jakieś 10 minut później Sebastian Madejski nie miał już tyle szczęścia. W samym narożniku pola karnego bramkarz dopadł do piłki i ją wybił, a Michał Bednarski „poczuł” kontakt z golkiperem i padł na murawę. Sędzia użył gwizdka, ale potrzebował kilku sekund, by zdecydować się, czy wskazać na „wapno”, czy jednak na rzut wolny. Skończyło się najgorzej jak mogło, bo oprócz „jedenastki”, arbiter ukarał Madejskiego żółtą kartką. Na jedenastym metrze oko w oko z Madejem stanął poszkodowany Bednarski i wykorzystał swoją okazję.

Całe szczęście, jeszcze przed przerwą, do remisu doprowadził Tomasz Lewandowski, który wykorzystał swój wzrost oraz bierność defensorów Górnika głową skierował piłkę do siatki. Dla kapitana Olimpii to już czwarty gol w tym sezonie.

Zatem do przerwy 1:1 w bramkach oraz 4:2 w żółtych kartkach na rzecz gospodarzy. Kontry Związkowych najczęściej kończyły się faulem, a polkowiczanie nie przebierali w środkach, stąd tak „efektowna” linijka.

Druga część meczu nie porwała tłumów. Dopiero w 60 minucie strzał z dystansu oddał Jabłoński, a najbliższy zmiany wyniku był Balewski. Ofensywnie usposobiony obrońca pędził prawym skrzydłem i dostrzegł to Szuprytowski, który obsłużył go sprytnym podaniem nad defensorami, a ten jednym kontaktem zbiegł z futbolówką do środka pola karnego, czym zgubił bramkarza i właściwie miał przed sobą pustą bramkę. Niestety piłka zbyt mocno odskoczyła do boku i jego strzał wślizgiem minął prawy słupek.

Na Stadionie Miejskim w Polkowicach bramek więcej nie oglądaliśmy i obydwie ekipy ponownie dzielą się punktami. Od siedmiu kolejek Olimpia zajmuje 5. lokatę i nawet ewentualna jutrzejsza wygrana Bytovii tego stanu rzeczy nie zmieni.

Kolejny i zarazem ostatni mecz tego roku Olimpia zagra w najbliższą sobotę (30.11) na Agrykola 8 o godzinie 17:00, a gościem będzie Elana Toruń.

My zapraszamy Państwa jutro (24.11) na mecz zespołu rezerw, który odbędzie się na boisku przy ul. Skrzydlatej o godzinie 13:00. W ramach 17. kolejki forBET IV ligi ZKS Olimpia II Elbląg zmierzy się z MKS Mrągowią Mrągowo.

KS Górnik Polkowice 1:1 ZKS Olimpia Elbląg

1:0 – k. Michał Bednarski (29min)
1:1 – Tomasz Lewandowski (44min)

 

15. Sebastian Madejski

18. Michał Balewski – 2. Tomasz Lewandowski – 5. Kamil Wenger – 16. Tomasz Sedlewski

13. Michał Kuczałek – 22. Klaudiusz Krasa

17. Dawid Jabłoński – 7. Damian Szuprytowski – 56. Cezary Demianiuk

9. Przemysław Brychlik

Ławka: 12. Rutkowski, 6. Żołądź (76min – Brychlik), 8. Bednarski, 10. Ryk, 11. Miller, 14. Morys (90min – Jabłoński), 21. Prytuliak